Niektórzy mają przerypane

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Zaczął się kolejny nudny, szary, beznadziejny dzień. Bohater parzy tę swoją świeżo zmieloną siekierę i za chwilę parzy sobie język. To nie nastraja dobrze.

Ojciec Dyrektor wie, że życie to jazda gołym tyłkiem po nieheblowanej desce. Jak mawiał subiekt Marczewski, stojąc w gabinecie Wokulskiego - ten surdut trochę przyciasny. Ale czy ktoś mówił, że będzie łatwo?
Nikt tego nie obiecywał tym bardziej, że trudno o optymizm, jesli mieszka się w jakimś reaktorze i na dodatek jest się pracoholikiem.

Już po projekcji "The Social Network" wiedzieliśmy, że internetowy półświatek rzadzi się swoimi prawami, a film z cyklu "Jeden dzień z życia" tylko to potwierdził. Współpracownicy OD to ludzie bardzo nieufni, a tworzenie serwisu to nie jakieś miodzio. Kiedy pożywiają się pizzą w bardzo trudnych warunkach bohater z przekąsem zwraca się do jednego z nich, że ma na jutro wykonać jakies pilne zadanie, ale po tonie głosu i zrezygnowanym usmiechu widać, że nic z tego nie bedzie. Także rozmowy prowadzone w Reaktorze są z góry skazanym na fiasko forsowaniem idei, które rozbijają się o mur obojetności. Jeden z programistów sugeruje, że najlepsza byłaby funkcja podawania liczby trupów padających na ekranie, inny nawiązuje do "Harrego Pottera" z czego może wynikać, że tylko jakieś czary mogą spowodować poprawne działanie serwisu.

Letko nie jest - w tle kadry z filmu "Truposz" i depresyjny soundtrack. To odzwierciedlenie mrocznych nastrojów OD Borysa. W pewnym momencie bohater siedzi na schodkach i ogląda fragmenty skrajnie mrocznych "Drżących trąb". Z tyłu zachodzi go pewien osobnik i pogania, żeby Michuk wziął się za robotę. Poczułem coś w rodzaju wspólczucia, ale wiem, że bohater gardzi tym uczuciem, więc wierzyłem, że będzie jak w filmach Beli Tarra - mrocznie, absurdalnie ale z godnością.

Nadszedł wieczór - czas iść do kina. Jakiś ciemny korytarz jak u Lyncha, w kinie pustawo, dźwięk dudni jak w studni, po chwili kobiece głosy wypowiadają słowa znad blasku laptopa - to filmasterki piszą recenzje najnowszego filmu Almodovara "Skóra, w której żyję". Wszyscy się ze sobą nie zgadzają, ale uderza fakt, że postaci kobiece o zgrozo zostały w cieniu. Podczas gdy klimat szowinistycznego Reaktora jest eskalacją męskiego testosteronu i ostrej konkurencji, świat kobiecy został znów zepchnięty do roli anonimowych wyrobnic.

Wniosek może być tylko jeden - zmaskulinizowany Reaktor może szybko ulec awarii. Ponury, preapokaliptyczny świat ukazany w dokumencie "Jeden dzień z życia" trzeba jak najszybciej zmienić. Na początek wprowadzić trochę różu, jakieś kwiatki, zamiast tego paskudnego zielska na podwórku jakieś grządki, rabatki, a potem z górki. Alleluja i do przodu. I tego życzę mojemu ulubionemu serwisowi ;)

Zwiastun:

Po tym filmie to aż nie mam serca czegokolwiek krytykować w działaniu Filmastera 2.0. Przecież główny bohater właściwie nie śpi, wykańcza się niezdrową kawą i niezdrowym jedzeniem, a w dodatku najwyraźniej rozstał się z żoną i pozostałą rodziną. I wszystko po to, żeby mi polecać filmy! A ja niewdzięczny znów obejrzałem film niepolecany. Shame.

Dodaj komentarz