lapsus

napisał(a) o Ojciec chrzestny

Obejrzałem wczoraj po raz piętnasty i nie wiem skąd ta asekuracja. Podnoszę ocenę do 10, a mógłbym do stu. To arcydzieło,pełne i niepodważalne. Znaczy Amerykany umieli kiedyś być wielcy,ale dziś po wielkich aktorach i reżyserach pozostały cienie, a scenarzystów nie ma w ogóle. Rządzi mamona.