lapsus

napisał(a) o American Honey

Pozamiatało mną. potężny strzał i wielka dawka pozytywnej energii, to taki film, że wyszedłem z kina i inaczej spoglądałem na świat. Miałem tak kilka razy np. po "Jańcio Wodniku". To taki film o ludziach, którzy nic nie mają ale mają wszystko, bo mają młodość, zdrowie, niebo i słońce, i marzenia. I chociaż bywa źle, to oni dają radę. Ten film bije na głowę oskarowy "Moonlight", a zdjęcia bez przesteru dużo lepiej oddają świat bohaterki. No waham się 9 czy 10? Boże, dziękuję za kino i za takie chwile.

Zgadzam się w 100% (oprócz Moonlight, bo nie widziałam).

O tak, zdjęcia robią robotę. To ten przypadek gdy nawet operatorskie fuck-upy robią robotę i budują opowieść.

Czy to na pewno fuck-upy?

Wydaje mi się że w niektórych przypadkach tak, ale jakie to ma finalnie znaczenie

Dla nas - żadnego.

A no właśnie, wizualnie pasuje, a dla mnie to ciekawy operatorski przypadek.

@exellos, no właśnie - wszystko pasuje, więc czy na pewno to fuck-upy? Mnie tam wszystko jedno, ale jakaś bogini sztuki może się zastanawiać. :P

Owszem tak :P

A widzieliście Moonlight? Tam wszystko świeci się jak psu jajca, ale nawet to nie ratuje mielizn scenariusza. Dlatego Oskar.

Nadal nie widziałam. Oskary mnie nie rajcują.